sobota, 13 lipca 2013

Warszawskie Zoo

 Z wielkim poślizgiem w końcu o tym piszę  by ślad pozostał.
W zoo spędziliśmy 5 godzin nie wiem czy to dużo czy mało ale wróciliśmy mega umęczeni. Jaś był w zoo jak miał 3 lata to było zoo w Gdańsk-Oliwa i już nie wiele pamiętał. Wymieniał wszystkie zwierzęta które chce zobaczyć zaczynając od tych największych po drodze zachwycał się każdym innym mniejszy stworzeniem. Obowiązkowo musieliśmy zajrzeć do cytuję "pingwinów z Madagaskaru" pytałam Jasia czy dojrzał tam Riko - był widział :P Trafiliśmy pod koniec zwiedzania na karmienie właśnie pingwinów i fok. Były też place zabaw mniejszy i potem jak już Adaś usnął to i większy, automaty za złotówkę na szczęście tylko, lody wszelakie i gofry, nam kobietkom kawa. I powrót tak jak jechaliśmy do zoo komunikacją miejską. Jaś jak wracaliśmy beczał bo on chciał wracać tramwajem, ale było tłumaczenia że nie dojedziemy pod dom tramwajem no na upartego to byśmy w przesiadkami pojechali ale chłopaki byli tak pomęczeni - Jaś mało co w autobusie nie usnął. Adaś przespał cały powrót i tak chciałam by to zrobił bo bym go dłużej nie utrzymała już w wózku i tak dzieciak cierpliwy,ale nie było innej opcji bo żeby go tak puścić to nic byśmy nie zobaczyli.

przegląd fotkowy
Jaś nie podarował musiał mu dać jeść
jeśli nie chcesz mojej zguby krokodyla kup mi luby :P
tu Adaś by spędził cały dzień w tych rybach
nie mieli fazy na pozowanie ani chłopaki ani żyrafy 
a kto tu nam się schował ?
i powrót 
Jaś powiedział że nie chciał by mieszkać w Warszawie
też bym miała z tym problem 

W nocy z piątku na sobotę przyjechał mój brat, w sobotę przed południem Rysiowy ze swoim bratem i chłopaki (bez Adasia) pojechali sobie zwiedzać stolicę byli na Starym Mieście, w Zamku Królewskim i jeszcze w paru innych miejscach a potem wyruszyliśmy do domu czyli na Mazury i nie ma to jak na Mazurach czyli w domu.
Już tydzień jesteśmy w tyle się dzieje że mam wrażenie że dłużej.

4 komentarze:

  1. He he u mnie na blogu też zoo i też warszawskie. My na Dzień Dziecka byliśmy. Tyle, ze Natek to pojechał nie do pingwinów a do zebji zu;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Do pozazdroszczenia są przede wszystkim w warszawskim ZOO te pingwiny :) W tym roku jeszcze nie byliśmy w ogrodzie, ale wybieramy się w najbliższym czasie. Milej niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  3. ale fajnie ze udało Wam sie zaliczyć wypad o Warszawy i do zoo ja sie tam wybieram ale jak jakaś sójka za morze heh :):):)
    ale do Warszawy sie nie sprowadzajcie Wasze rejony są prześliczne :):):)
    mi się tak marzy zeby w koncu wrócić na Mazury zawsze tam spędzałam cudowne chwile a i odpoczynek super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Zoo, ale najbardziej i tak lubię foki ;D

    OdpowiedzUsuń