środa, 17 października 2012

Inny ... :(


Dziś mija miesiąc jak została zoperowana rączka. Jak się goi ? Ładnie, cięcie ładnie się zrosło wczoraj byliśmy zaś na zmianie opatrunku w Białymstoku i nawet przy drucikach co trzymają kość nie było już czerwonego, nasz doktor chciał już wyjąć owy drucik ale trochę się obawia bo Adaś bardzo ruchliwy więc jeszcze na tydzień zostaje pewnie. Wczoraj długo czekaliśmy na doktora bo został wezwany na oddział do wypadku, ale w poradni tylu znajomych spotkałam że czas aż za bardzo się nie dłużył, Adaś usnął mi na rękach tylko. A znajomi wiadomo wszyscy z oddziału ortopedycznego. Bioderek nie badał tylko zrobił ze mną wywiad. A nóżka już mniej boli i pozwalamy Adasiowi raczkować i czasem na nogi wstanie, za często mu nie pozwalamy tego robić, a tak to cały czas z nim na podłodze się bawimy. I tydzień mija odkąd my w domu po drugim szpitalu.


Kto inny ? A Adaś !!! 
Po tych szpitalach a zwłaszcza ostatnim to już nie to samo dziecko. Zrobił się nieufny do całego otoczenia nie uśmiecha się do obcych i niektórych z rodziny. Nawet oczka nie śmieją mu się już cały czas i mam nadzieję że z czasem zapomni i wróci do swego wszystko. Jak wróciliśmy do domu po szpitalu przyjechała teściowa na drugi dzień usiadła na łóżku Adaś siedział na leżaczku plażowym dwa metry od niej, babcia do niego pięknie czule rozmawia a on biedak patrzy na nią patrzy i podkówka coraz większa i w bek :(  To samo się dzieje jak ktoś z obcych przekracza granicę dotknie czy zagada i to są zazwyczaj ci ludzie co zawsze go zaczepiały i co? Adaś poważny ani trochę się nie uśmiecha (jak kiedyś) i podkówka się robi, ja od razu ingeruję, by uniknąć tych wielkich łez, oj biedak. W nocy  nie w każdą, ale budzi się z wielkim krzykiem i to nie krzyk bólu czy głodu, to krzyk strachu ciężko go uspokoić.
Wczoraj przyjechał szwagier jak zawsze bo on nas wozi do Białegostoku i Adaś go widzą od razu w bek wielki. Nie dziwne to bo od razu pewnie skojarzył że jedziemy, że ostatnio wujek go zostawił w szpitalu, że jak tam zajedziemy to on biedak płacze i się boi. W samochodzie wczoraj się nie odzywał patrzył tylko w okno nie chciał niczym się bawić, nie uśmiechał się do nas. Serce mi się kraje. A wczoraj pielęgniarka zmienia mu opatrunek i tak mówi prawie przekrzykując jego " a czego drzesz tego dziobala" i tak kilka razy normalnie myślałam że nie wytrzymam i coś powiem ale się wstrzymywałam bo jeszcze nie raz tam musimy zawitać.








Adaś schudł  waży niecałe 14 kg ( było 15,50)  wzrost 86 cm.
To że schudł to dobrze.
 I musieliśmy wrócić do pieluch rozmiar 5.











Jaś wczoraj już do przedszkola poszedł w poniedziałek już nie gorączkował ale w sobotę to wystraszył mnie swą gorączką normalnie zwątpiłam to jak mu rosło i jak długo, syrop nic nie pomógł czopek też jakby go nie dostał, ponad godzinę go telepało (normalne że tak trzęsie go) od razu mi usnął, ręce i nogi lody jak zawsze, do tego sine aż po łokcie, dobudzić nie mogłam i musiałam porządnie go "szarpać" by go dobudzić choć trochę bo nie wiedziałam czy śpi czy odpłynął. Około dwie godz. temperatura rosła i drugie tyle spadała. Potem była luźna kupa i wrzeszczał na sedesie że brzuszek boli A temperatura była ponad 39 potem już tak spokojnie trochę ponad 38.

W poniedziałek z kolei po godz, 16 a potem przed 23 Adaś za gorączkował ponad 39. Wczoraj już ok spokojnie było. Myślę że to na zęby bo ślinotok ogromny.

Wczoraj odbieram Jana i pani od razu mówi że Jasia nie wzięli na ćwiczenia korekcyjne bo listy nie mieli  wrrr niby tylko pogadanka była. Jaś pytał czemu nie był razem z innymi dziećmi. Oszukałam że to była zwykła gimnastyka - bo jest takowa też. Dziś w godzinach 8-8,30 miał być angielski ja zrywam dzieciaki godzinę wcześniej, dodatkowo za tą godzinę płacę 2,50 bo Jaś do przedszkola chodzi od 8,30. zachodzimy a się okazał zaś zmiany w szatni na tablicy stary plan bo pani nie miała skserowanego i nie wywiesiła wczoraj. No powiedziałam a co niech wiedzą że to nie nic. Mnie nerw już konkretny wziął bo nie ma organizacji nic a nic. Dlaczego mam tracić. Rano Jaś nie chciał wstawać i ten angielski go motywował do porannego wstania a tu proszę - zmiany. Pani zaproponowała że ona wpisze potem Jasia co bym już nie płaciła ale niestety ja byłam szybsza i tak bym wpisała.

Chyba mam gorszy dzień dziś że czepiam się pierduł.
Tak mam gorszy jestem totalnie zmęczona i niewyspana.
I ponarzekać czasem mogę.

16 komentarzy:

  1. Witaj Asiu ;))))przeczytałam wszelkie zaległe notki i dosłownie serce się kraja...

    OdpowiedzUsuń
  2. czasem trzeba trochę ponarzekać i wyrzucić to z siebie :) a dzieciaki - super :) bardzo dzielni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Adaś tyle cierpień musiał przejść, ale wierzę, że teraz każdego dnia będzie lepiej!!!!! Co do tej nieufności to niestety taki szpital zmienia dziecko :(((( u nas Maciuś jak był malutki był wesoły, ufny i zawsze bez problemu do lekarza z nim się chodziło, a gdy miał 1,5 roku trafił raz do szpitala to najpierw było z nim jak teraz ma Adaś a potem po pół roku jak trafił ponownie to do teraz już z jakimkolwiek lekarzem mamy problem i mam nadzieję, że Adaś troszkę młodszy i jednak wróci do normy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana a Tobie dużo dużo sił życze i co byś w końcu się wyspała, bo doskonale Cię rozumiem i nie dziwię, że czepiasz się wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słonka ściskam Was z całego serducha, życząc dużo zdrówka, sił i wytrwałości co by w końcu wszystko wróciło do normy. Buuuuuuuuuuziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne Słonko że mozesz a my zawsze i chętnie wysłuchamy...po Waszych ostatnich przeżyciach to ja uważam Asiu ze masz prawo sie czepiać ja też ostatnio w przedszkolu zrobiłam awanturę o wg pani "pierdołę"...a niech wiedzą że z nami nie ma że boli kochana:):) kurcze no żal mi Adaśka ale faktycznie nadzieja w tym że jednak zapomni za jakis czas i nadal będzie takim ufnym facetem wiesz jak się na nowo oswoi ze "swojakami" pewnie nie będzie już tak płakał....trzymam kochana kciuki:):) miłego dnia wam:):) p.s. ciotka no Ty też jesteś młoda i nie twierdź mi inaczej;*

    OdpowiedzUsuń
  7. masz prawo jak najbardziej, a jak sie czlek wygada to i lzej na chwile. moj tak samo mial po szpitalu :( z czasem zapomni.. buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczne od konca ...
    Ponarzekac ma kazdy prawo a ty szczegolnie a my z checia cie wysluchamy ..zawsze lepiej jest wyrzucic to co nam w sercu siedzi .
    Na tema pielegniarki sie nie wypowiadam ...bo chyba wiem jak by to sie skonczyla na moim miejscu ...
    A Adas ze jest nieufny to zrozumiale ....ale mam nadzieje ze szybo uda mu sie zapomniec ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj masz prawo ponarzekac jak każdy a co dopiero Ty. Ochłopaki chore, tyle czasu w stresie wiec gdzies to musi znaleźć ujście.

    OdpowiedzUsuń
  10. Adasiowi nie ma sie co dziwić ze boi się wszystkiego i wszystkich i tak dzielnie sie trzyma. Jak zdejmą mu gips to z czasem zapomni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do zachowania "pani pielęgniarki" to brak słów. Witaj w rzeczywistości polskiej służby zdrowia. Nie cackaj się, powiedz parę słów, w końcu żyją z pacjentów i łaski nie robią.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejna rzeczywistośc cię dopadła równocześnie (publiczne przedszkole) oj powoli wkraczasz w ten trudny świat. rzeczywiście można wyjść z siebie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzymam kciuki za twoje nerwy, zdrowienie Adasia i Jasia i za nową miłość Jana. Hmmm, słodkie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Asiu, każda z nas ma czas przesilenia, narzekanie oczyszcza pod wieloma względami:-)Adasiowi na pewno wszystko minie, bo na turę ma bardzo radosną, otwartą i uśmiechniętą, taki jest a strachy mu miną, zobaczysz, będzie znowu ufny i radosny:-)Co do przedszkola to w pełni Cię rozumiem i fajnie jest czytać, że potrafisz się odezwać, dopomnieć, bronić dobra swojego i dziecka, oby było lepiej:-)Uściski i życzę Wam uśmiechu i wypoczynku:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. no popatrz, a z Filipem ważą podobnie, bo Filip teraz 12,8kg, więc nadal nie są szczypiorkami i bardzo dobrze:-)

    OdpowiedzUsuń